sobota, 15 marca 2014

We młynie

W drodze do Hastings, do którego notabene nie dotarłyśmy, Lynn nagle powiedziała:
- Wiesz co Kasia, tu gdzieś jest młyn. Wiatrak, dokładniej rzecz ujmując. Słyszałam historię, że odziedziczyła go taka starsza pani, która nie miała siły na opiekowanie się młynem i zapisała go dwójce swoich siostrzeńców, czy bratanków. Ponoć, ale to tylko plotki, młodszy siostrzeniec (czy bratanek) wykupił młyn od drugiej osoby i teraz go remontuje. Ale to tylko plotki i to sprzed kilku lat. 
Nie musiała więcej mówić. Razem z Lynn, pomimo różnicy kulturowej, różnicy wiekowej i wszelkich innych różnic, jesteśmy podobnie pieprznięte.
Jasnym było, że młyn będzie nasz.

Nie straciłyśmy nawet tak dużo czasu na zorientowanie się gdzie, co i jak. 
Blackdown Mill stoi sobie na wzgórzuw  miejscowości Punnets Town znanej niegdyś jako ośrodek wikliniarstwa. W tejże to miejscowości osiadł na stałe Keith - wspomniany siostrzeniec czy bratanek. Niegdyś był jubilerem w Royal Tunbridge Wells, dziś, w złotej jesieni życia, opiekuje się młynem. Opieka łatwa nie jest, bo Blackdown Mill jest wpisany na listę zabytków klasy II, co oznacza, że wszelkie zmiany koniecznie trzeb uzgadniać z tzw. rzeczoznawcą.

Wiatrak, typowy Holender, został wybudowany w miejscowości Three Chimneys w Kent, gdzie był znany jako Cherry Clack Mill. W pierwszej połowie XIX wieku (dokłądnie w 1859 r) został rozebrany i przeniesiony do Punnetts Town, gdzie zastąpił koźlaka,doszczętnie spalonego w pożarze. 
Młyn działał aż do lat 20 XX wieku, kiedy to mechanizm został uszkodzony i młyn stał nieużywany aż do 1946 roku, kiedy to Archie Dallaway podjął się jego naprawy i opieki nad nim. Zapoczątkował tym samym rodzinną, młynarską tradycję.
Dziś opiekuje się nim Keith, któremu czasem pomaga syn. Szczegolnie w pracach wymagających sprawności fizycznej i pracy na wysokości (w najbliższym czasie będą uzupełniać ubytki w skrzydłach wiatraka.)
Wewnątrz wiatraka znajduje się coś na kształt pracowni, składowiska, klamzoka czy rupieciarni. Wiele dawnych sprzętów jest pozostawianych gdzieś po kątach, niektóre tworzą nawet coś na kształt etnograficznej wystawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za skomentowanie. Jeśli nie jesteś robotem i Twój komentarz nie jest obraźliwy, pojawi się on tak szybko, jak siądę do komputera, aby go zweryfikować. Wszystkich nas atakuje SPAM - liczę na wyrozumialość:)